Według wrocławskich naukowców z grupy MOCOS epidemia w Polsce znów się rozwija, a my balansujemy na krawędzi i to właśnie od naszych zachowań zależy, czy przyrost nowych zakażeń spadnie, czy będzie rósł.
Niestety poluzowanie w Polsce pewnych obostrzeń spowodowało w społeczeństwie duże rozprężenie. Na ulicach i w sklepach prawie nikt już nie zasłania nosa i ust. A przecież powinniśmy zachować ostrożność, szczególnie mając na uwadze sytuację w innych regionach naszego kraju, na przykład na Śląsku.
- Na Dolnym Śląsku przyrost nowych zakażonych jest z każdym dniem coraz mniejszy. Epidemia we Wrocławiu również powoli wygasa, ale jest tylko 10 procent szans na jej zakończenie przed nowym rokiem szkolnym. Dla Polski i Dolnego Śląska prognozy nie dają nawet tak niewielkich szans na koniec epidemii przed wrześniem - to główne wnioski z modelowania epidemiologicznego wrocławskich naukowców z grupy MOCOS.
Grupa MOCOS Wrocław to inicjator międzynarodowego projektu badawczego MOCOS International. Zespół zajmuje się analizą ryzyka, tworzy prognozy na kolejne dni i tygodnie, a także rekomendacje, jak zwalczyć COVID-19. Grupę MOCOS założył 12 lutego profesor Tyll Krüger z Politechniki Wrocławskiej, zajmujący się modelowaniem matematycznym w medycynie i biologii. Naukowcy stworzyli zaawansowany model, który symuluje ludzkie zachowania i pozwala oszacować aktualne tempo rozprzestrzeniania się wirusa, a tym samym ocenić, na jakim etapie rozwoju jest obecnie epidemia.
W naukowym żargonie epidemia w Polsce znajduje się na krzywej krytycznej. Naukowcy z Mocos w swoim raporcie porównują to do balansowania na krawędzi - łatwo stąd przechylić się zarówno w stronę fazy wygasania, jak i przyspieszonego wzrostu, czyli konsekwentnego zmniejszania lub zwiększania się liczby nowo zakażonych w określonej jednostce czasu.
A to, który scenariusz się ziści, zależy od nas wszystkich. Od przestrzegania higieny, noszenia masek oraz ograniczania kontaktów międzyludzkich.
Akcja Straży Miejskiej w gdyńskich autobusach
Zespół prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka ds. koronawirusa podjął decyzję, aby wysłać patrol Straży Miejskiej do działań prewencyjnych w pojazdach komunikacji miejskiej, polegających na przypominaniu pasażerom o obowiązku zakrywania ust i nosa. Osoby bez maseczki - otrzymały ją od strażników.
- Drodzy Mieszkańcy, dzisiejszą akcją w komunikacji miejskiej apelujemy do naszego zdrowego rozsądku oraz uszanowania pozostałych pasażerów, którzy stosują się do przepisów i maseczki noszą - mówi Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni. - Wiele osób przechodzi chorobę bezobjawowo albo ma tylko niewielkie dolegliwości. Czasami możemy sobie sami nawet nie zdawać sprawy, że zarażamy innych, a przecież ten wirus rozprzestrzenia się właśnie drogą kropelkową. Pamiętajmy, że osłona twarzy pomaga ograniczyć rozprzestrzenianie się aerozolu. Wciąż nośmy maski tam, gdzie spotykamy innych ludzi: na przykład w sklepie, autobusie czy w miejscu pracy. Musimy troszczyć się o siebie nawzajem - dodaje prezydent.
Dlaczego wciąż trzeba nosić maseczki, zwłaszcza w miejscach publicznych?
- Stosowanie maseczek, podobnie jak mycie rąk, czy zachowanie tak zwanego dystansu społecznego jest ważne i powinno być nadal kontynuowane. Takie postępowanie może zapobiec rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych, takich jak m.in. COVID-19 - informuje prof. dr hab. n. med. Marcin Renke, dyrektor szpitala UCMMiT w Gdyni. - Dowodem na skuteczność podejmowanych działań może być między innymi niewielka ilość zakażeń wśród odpowiednio zabezpieczonego personelu medycznego. Powinniśmy zapobiegać rozprzestrzenianiu się zakażeń COVID-19 i w ten sposób chronić osoby narażone na ciężki przebieg infekcji.
To Twój sposób na kontakt z miastem w każdej sprawie. Ten serwis prowadzi Miasto Gdynia. Łatwo i szybko możesz pozyskać informacje w każdej sprawie, która dotyczy miasta. Zadzwoń i znajdź odpowiedź.